W pejzaż myśli
Pamiętaj o tym, że twoje swobodne i wolne od zajęć chwile
obciążone są największymi zadaniami i odpowiedzialnością.
obciążone są największymi zadaniami i odpowiedzialnością.
św. Augustyn
z powiewu myśli myśl wskrzesić?
ulotne w słowo pochwycić?
ulotne w słowo pochwycić?
o chwilach chcę,
o myślach bez cienia i odbicia
musnąć je, siebie nimi musnąć,
zachłysnąć się na chwilę
o myślach bez cienia i odbicia
musnąć je, siebie nimi musnąć,
zachłysnąć się na chwilę
[W.Ś]
Jak do lasu, na plażę, nad potok
wniknę sobie w pejzaż myśli. Stopię się z nim, będę nim; porozglądam się wokół
siebie i po sobie. Wtopię się tak jak mój „…praprzodek wtapiał się
w środowisko dżungli czy stepu, nie wybierając sobie tego, co chciałby od nich
otrzymać.” (Alicja Kuczyńska, „Wzory modne w życiu codziennym”, za: K.T.
Toeplitz, Wstęp, w: McLuhan, „Wybór pism…”).
Dla jednych ucieczka od
rzeczywistości, dla mnie powrót do „najrzeczywistszego” mnie. Przecież inni i
tak widzą mnie tak jak mnie piszą – nic to, ja piszę siebie tak jak siebie
czuję.
Bez wstępu, który rozprasza
pojawiające się i umykające zaraz myśli. Wstęp każdą aktualną, spontaniczną,
teraz-się-rodzącą myśl odsuwa w przeszłość nie pozwalając jej się rozwinąć.
Zamiast daną chwilą zajmuje się człek układaniem wstępu (jak właśnie teraz).
Nawet, gdy w danej chwili myśl zajęta jest przeszłością lub przyszłością,
trzeba chwytać aktualnie pojawiające się inne myśli, w biegu chwytać myśli, nie
zostawiać zajmowania się nimi na potem. Tylko jak je wszystkie na raz
zapisać? Chociażby dwie‑trzy jednocześnie – tę w przeszłość pędzącą,
tę obecną, czyli owo mgnienie oka, i ewentualnie tę, która do przodu wzlatuje.
*
Z filmu „Bezmiar sprawiedliwości”:
– Fotografujesz drzewa? Dlaczego?
– Są silne, mają taką niezwykłą energię… z ciekawości,
interesuje mnie to, co niewidoczne.
*
Gabriela Marcel, „Być i mieć”:
Punktem wyjścia moich niedawnych rozważań było pojęcie
wydarzenia (operacji X), którego z wielu powodów się obawiam. Można by
powiedzieć, że obracałem je czy też ono
samo się obracało (podkr. moje), ukazując mi kolejno swe rozmaite aspekty;
to znaczy, że wyobrażałem je sobie przez analogię do przedmiotu trójwymiarowego
– na przykład naparstka.
Ot, tak sobie
Sobie nie tyle zasiąść, aby
napisać, ile siedząc już, od niechcenia, pomimo że jednak po chwilowym
zachceniu, coś sobie napisać. Bez okazji, nieświątecznie, nie z jakiegoś
powodu, ale jedynie z owego zachcenia. Może i nawet niespodziewanie. W przedświątecznej
atmosferze czuję się jak trzepocące na sznurze pranie owiewane wiosennym
wietrzykiem, nabierające zapachu tego powietrza, nasączając się nim. Dwa dni
bez zaplanowanych terminów… Katharsis! Raduje mnie teraz głównie nie-teraźniejsza
chwila, czyli ta, która ma dopiero nadejść – za dzień, za dwa. Ale radość jest
jednak również teraźniejsza. W obecnej chwili cieszę się na myśl o przyszłych
chwilach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz