Zestawienie tarki i słownika
prowokuje do pytania: „co ma piernik do wiatraka?”. Jeżeli jednak piernik do
wiatraka coś ma, to te dwie zestawione tutaj rzeczy raczej nijak do siebie się
mają – może ewentualnie ich cena mogłaby być podobna. Można by jeszcze dodać na
przykład podręczność i użyteczność, chociaż i bez nich (bez tarki i słownika) można
się obywać. Tarka jest w moim konkretnym przypadku przykładem zapominalstwa.
Ale ono samo w sobie nie jest takie straszne, gorsze jest wyciskanie sobie w
umyśle (w związku z tym zapominalstwem) wymyślonych „faktów”. Że tarkę córce
dałem to pamiętam. Ale nie mogąc ostatnio u siebie żadnej znaleźć, pomyślałem,
że oddałem je wszystkie (miałem ich może ze trzy, różne). Nie wierzę swojej
dokładności podczas takich poszukiwań. Raczej wierzę w swoją niedokładność, czyli
że taka istnieje od jakiegoś czasu, dlatego ponawiam moje szukania, czyli nawet
po kilka razy w tym samym miejscu. W przypadku owej tarki tak się nie stało,
tzn. uznałem, że jej w domu nie mam. Po jakimś czasie zerkam przypadkiem na
najwyższą półeczkę w kuchni i dostrzegam przytuloną do ściany tarkę.
Nastawienia są złe, gdyż są wmawianiem
sobie czegoś, czego nie ma, czyli stwarzaniem „nieprawdziwych faktów”, które
jednak pełnią w świadomości rolę faktów. Tak samo tworzą sobie ludzie obrazy
innych ludzi, czyli szufladkują ich, stwarzając w ten sposób nasze „krzywe
zwierciadło”. Takim krzywym odbiciem pozostajemy nie tylko w ich opiniach, lecz
także, głównie, w ich przekonaniach, gdy tak stworzonym odbiciom zawierzają. Przecież
tacy „oceniacze” bardzo rzadko – jeśli w ogóle – poddają rewizji swoje opinie o
innych. Ale z jakiego powodu mieliby podważać te raz na zawsze ustalone opinie,
jeżeli ich kryteria oceny ludzi i zjawisk są ciągle takie same – skostniałe,
zardzewiałe, zmurszałe.
Ważne jest, że znalazłem wreszcie tę
tarkę, niby przypadkiem, ale przecież przypadkom trzeba wychodzić naprzeciw, bo
inaczej nie będą miały miejsca. Znalazłem nareszcie cytat, który wiercił mi
dziurę w brzuchu, autora nie pamiętałem, on zaś od naszego Fredry, z jego
„Zapisków starucha” pochodzi.
Jadowitego gada omijaj... albo zgnieć.
Przy okazji kilka jego innych myśli:
Podług barwy duszy – świat się w niej odbija.
Aby sądzić o czyimś szczęściu, trzeba by mieć i jego
żołądek.
Najtrudniejszy kompromis z samym sobą.
Drobne ziarenko niesprawiedliwości rzucone w duszę
dziecięcia krzewić się nie przestaje i później od ludzi odtrąca. Ale z drugiej
strony: któż dziecię od niesprawiedliwości ochronić może? – Szczęście – tylko
szczęście. Tak od kolebki aż do grobu w losie człowieka szczęście zawsze prym
wiedzie.
Tarkę mam za sobą. Teraz ten słownik (z
serii Słownik za dychę, ja kupiłem już
przeceniony, za 4.99). To jedna z „żelaznych” książeczek „dyżurnych”, którą
przez długi czas miałem przy sobie w plecaku. Nie dłużą mi się dzięki nim, tym
książeczkom dyżurnym, oczekiwania na pociąg czy autobus, wejścia do gabinetu
lekarskiego, spacery z przystanku do domu. Teraz sięgam po nią po długiej
przerwie, ale nie w poszukiwaniu jakiegoś hasła, lecz tym razem zacząłem dokładnie
czytać „Wstęp”.
Czytelnik odnajdzie także hasła odnoszące się do
biografii filozofów, którzy zdaniem historyków filozofii odcisnęli swe znaczące
piętno na tej nauce, ze wskazaniem
dzieł wydanych po polsku.
Zaintrygowało mnie owo „piętno”. Zaraz
mi się konie i bydło znakowane przez kowbojów przypomniało, także „piętna”
wypalane niewolnikom. Oczywiście sięgam zaraz do internetowej „ściągi”:
…piętno – ślad albo odbite czy wypalone znamię;
piętno na ramieniu nosiła Milady, zbrodniarka, bohaterka powieści Trzej
muszkieterowie Aleksandra Dumasa; naznaczony nim był również Jean Valjean,
bohater Nędzników Victora Hugo
Słownik adresowany jest do szerokiego
kręgu odbiorców, przede wszystkim do młodego czytelnika… Być może głównie z
myślą o licealistach został napisany – chyba strzał w dziesiątkę. Ciekawe tylko
przez ile rąk owego szerokiego kręgu odbiorców się przewinął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz