poniedziałek, 21 maja 2012

nie literatura


zdjęcie z Internetu
Jednogłośnie! bez głosu sprzeciwu, jednym jedynym moim głosem ustalono, że w tym miejscu od czasu do czasu, czyli nie w jakimś przedziale czasowym ciągle, lecz w tym przedziale sporadycznie, a właściwie jeden raz (drugi raz w następnym przedziale), zamieszczę (może) relacje z jakichś myśli za pomocą słów, takie w zasadzie niby pozbawione sensu, jednak w innych miejscach i sytuacjach, w kontaktach z innymi ludźmi po prostu z różnych względów niepasujące. Tutaj pozbawione ładu i składu, myśli przewodniej, chaotycznie podane – w jakiś sposób będą do siebie pasować, ale dzięki temu przede wszystkim, że niczym puzzle wyrzucone z pudełka dopiero po ułożeniu jakiś wyraźniejszy obrazek wyłonić mogą (ale nie muszą).
Samo słowo „jednogłośnie” raczej niechlubną tradycję przypomina. Hasła, slogany…
Taki na przykład plakat przedwyborczy, ale już z teraźniejszości, ze zdjęciem panienki-kandydatki i z hasłem: Żadne hasło nie zastąpi silnej gospodarki – hasło negujące hasło.
Albo jakiś mędrzec przestrzega przed uznawaniem różnorodnych autorytetów. – Krytycznie wobec autorytetów! – poucza, radzi, jedyny w tym momencie autorytet.
 -----------------------------------------------------------------------------------------

Według definicji w słowniku (http://sjp.pwn.pl) literatura to:
  1. «powieści, dramaty, wiersze itp. mające wartość artystyczną»,
  2. «książki i artykuły z zakresu jakiejś nauki, specjalności»,
     natomiast grafomania to:
      1. «pisanie utworów literackich przez osoby pozbawione talentu»
      2. «bezwartościowe utwory literackie»
Tak więc niniejsze pisanki nie mają nic wspólnego z literaturą, nie pretendują do miana utworów literackich, nie można ich zatem zaliczyć do grafomanii. Są zwyczajnie, najzwyczajniej czymś innym niż literatura. Oczywiście, w jakąś formę jest takie pisankowanie przyobleczone, ale chyba jedynie w takim stopniu, w jakim, na przykład, spontanicznie wykrzykiwane słowa stanowią formę wyrażania emocji. Charlie Chaplin, gdy dźwięk do filmu wkroczył, wyrazić się miał mniej więcej w ten sposób, że film umrze, ponieważ głos wypierać zacznie mowę ciała, która tym samym zejdzie na plan dalszy, która przez słowo zostanie wyparta.
A teatr? W teatrze słowo samo w sobie jest mało warte, a źle wydeklamowane jedynie spalić daną rolę może – także sztukę całą zarazem, także „deklamacza”. Ale taki np. teatr?: w zamiarze reżysera aktorzy deklamują, palą role – istna akademia uroczysta się z tego robi, jak onegdaj, gdy uczniowie w szkołach podczas ważnej rocznicowej akademii wiersze podniośle recytowali. Lecz przebiegły reżyser wie, co robi, co zamierza – aktorzy także to wiedzą, bo jakżeby inaczej. Tak więc gra brać aktorska jak powyżej, czyli dobrze gra źle graną sztukę. Publika – czy tego chce czy nie – brawa bije, bo czymże byłby teatr bez oklasków. Spektakl trwa, aktorzy zmysły wytężają, nastroje widzów odczytują. I oczekują reakcji widzów, ale jedynej w takim przypadku możliwej, czyli dezaprobaty, nawet gwizdów... A niech tam! – nawet rzucania garderobą w aktorów, nawet fotelami. A wtedy brać aktorska brawa publiczności bije w nagrodę, że ta na kiczu się poznała. Jeżeli jednak się nie poznała... no to teraz dostanie się jej od graczy, teraz posypią się na nią gromy ze sceny, kawałki dekoracji, eksponaty, a wszystko to za to, że przyzwolenie na marnotę okazuje.
*
Te tutaj teksty nie są literaturą – nawet z zamierzenia nią nie są. Są one czymś w rodzaju... w rodzaju – bo słowa jedynie właściwego na ich określenie brak... są czymś w rodzaju zapisków, notek... Ale to też nie tak, czyli to też niewłaściwe słowa są. Słowo spiski się narzuca, ale także nie o spisywanie chodzi, a już na pewno nie o spiskowanie. Bardziej może właśnie "pisanki" pasują, niczym takie wielkanocne, ale nieskażone wzorcami, stylami, szablonami i tym podobnymi także nie. Przynajmniej w zamierzeniu o takie odwzorowywane pisankowanie nie chodzi.

Jak uciec od formy wyrażania siebie w formie przekazu słownego, czy pisanego? Nie wyrażać wcale? Zgoda, owo niewyrażanie także byłoby jakąś formą, wszak nicniemówienie, niereagowanie – jak w przypadku wspomnianych widzów – także wyrażać coś może. Zamknięte usta nie zawsze świadczą o braku racji, jak ktoś kiedyś rzekł, ale – z drugiej strony – także o żadnej racji świadczyć takie usta mogą. Nie muszą jednakże świadczyć ani o jednym, ani o drugim – mogą o czymkolwiek innym, jeśli w ogóle coś znaczyć muszą.
W pisankach tych jednakże nie o racje chodzi.
 16 października 2004

p.s. (09.10.2015)
Skandal w teatrze:
https://www.youtube.com/watch?v=Y_WAa9FKFpQ