sobota, 21 lutego 2015

spieszą się tylko głupcy



Spieszą się tylko głupcy, którzy wierzą,
że gdzieś i po coś można zdążyć.
                         
Halina Poświatowska

Spieszę z zapisaniem mojego odczucia. Cytat w zupełnym oderwaniu od czegokolwiek, w tym od życiorysu autorki. Autorka zmarła młodo, w wieku zaledwie 32 lat, w wyniku choroby serca, której nabawiła się podczas czterodniowego chronienia się w piwnicy w styczniu 1945 roku. Większość swojego życia spędziła w szpitalach i sanatoriach. Młodość, choroba, miłość, zapewne także widmo śmierci, może docenianie wartości przeżyć w danej chwili…
Szperam dalej „w” Poświatowskiej, o tym „spieszeniu się” chcę odnaleźć, czyli skąd ono, trafiam przy okazji na:
„Żyje się tylko chwilę, a czas jest przezroczystą perłą wypełnioną Twoim oddechem.”

Umierać przez lata w tak młodym wieku, mieć codziennie tego świadomość, pomimo jakiejś jednak chyba nadziei – czyż apoteoza miłości i życia nie jest w takiej sytuacji czymś normalnym, zdrowym? Chociaż zarazem tragicznym.
Często na „suche” cytaty trafiam, czyli bez podania ich źródła. Ale jest demokracja. Czyli – gdy o te źródła cytatów chodzi – raczej o czymś „w dobrym tonie” należałoby mówić niż o powinności czy obowiązku. A najlepiej to może do tych cytatów nie sięgać? Chociaż, z drugiej strony, ten czy ów cytat prowokuje do poszperania w twórczości danego autora. A więc najlepiej jest przyjąć zasadę „człowieku nie irytuj się”.

Cytaty o głupcach:

Bertrand Russell: „To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy tak pełni wątpliwości.”

Lew Tołstoj: „Można być mądrym nie przeczytawszy ani jednej książki; wierząc zaś we wszystko, co jest napisane w książkach, nie można nie być głupcem.”

Paulo Coelho: „Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Głupiec zaś jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.”

Przyśmiech na mej twarzy, raczej jedynie w kąciku ust, się pojawił, a źródłem jego jest coś na kształt żałosności, bo zjawiła się jak ćma przy płomieniu świecy myśl, że mogliby funkcjonować ludzie, którzy mieliby „wykute na blachę” jakieś mądre cytaty i nimi na co dzień by się posługiwali. Dlatego użyło mi się słowo „funkcjonować” zamiast „być”. Ale, z drugiej strony, „być” można np. takim, który dla innych przybiera się/przystraja w szaty, fatałaszki, świecidełka w postaci takich właśnie cytatów. Po nawet nie dłuższym, a jedynie chwilowym zastanowieniu, dochodzę do wniosku, ba, wniosek sam się nasuwa, że jednak tacy osobnicy, z krwi i kości tacy właśnie, otaczają nas jak chmara komarów czy meszków. Lecz teraz już nie o cytaty utworów znanych autorów chodzi, lecz o „zasłyszane”, „bo większość mówi, że…”, „wiadomo, że…” itp.

Ci spieszący się głupcy Poświatowskiej. Czy pośpiech to cecha/domena głupców? Czy gdzieś i po coś zdążając jest się głupcem? Czy mądremu pośpiech nie jest znany? Czy mądry nie chce zdążać dokądś i po coś? Żadne z tak postawionych pytań nie pomoże dotrzeć do emocji, uczuć i myśli Poświatowskiej, jakie w niej się gotowały. Ktoś powie, że nie jest to ważne, bo liczy się jedynie to, co i jak zostało wypowiedziane. Że czyjś życiorys, a konkretnie życiorys pisarza, poety, nie musi być czytelnikowi znany, bo dziełem jest konkretny utwór, jest dziełem skończonym, nie wymagającym „załączników”. Lecz jeżeli utwór jest nasiąknięty, a nawet przesiąknięty przeżyciami autora, to co wtedy? Czy mogę jego przesłanie odnosić np. do mojego życia? Czy mogę wyciągać z niego nauki na temat życia w ogóle? Heraklitejskie panta rhei można traktować jako myśl uniwersalną, nie oglądaną przez pryzmat osobistego życia autora tej myśli, można „klepać” tę myśl jak pusty frazes. Można jednak potraktować ją jako bodziec do osobistej rozgrywki myślowej, do treningu szarych komórek.

Ale co z tym pędem do zdążenia dokądś i po coś? „Zdążyć przed/zanim…” – tak mogę sobie tę myśl tłumaczyć. Bo przecież zapewne nie o negacji dążeń jest tu mowa. O czym więc jest mowa? Być może o niegubieniu z „pola widzenia” „tu i teraz”. Czy jednak ów cel, miejsce lub przedmiot, lub nawet cokolwiek, jakikolwiek cel, do którego tak spieszno owemu głupcowi, musi być oddalony bądź to w czasie, bądź w przestrzeni, lub w jeszcze jakiś inny sposób? Czy nastawienie na „tu i teraz”, w sumie na siebie samego, będącego niejako na służbie emocji i uczuć, nie może być potraktowane jako cel, do którego mi tak bardzo spieszno? Poświatowskiej też chyba było spieszno z powodu choroby i kruchości jej życia, widma rychłego końca życia.

***kto potrafi (Halina Poświatowska)

kto potrafi
pomiędzy miłość i śmierć
wpleść anegdotę o istnieniu
zgarniam brunatne plastry książek
nasłuchuję brzęczenia słów
pomiędzy miłość i śmierć
wpleść
nikt nie potrafi

i tylko czasem
naprzeciw słońca
w zmrużonych oczach błysk
chwila roztrącona na tęczę
twarzą w twarz
naprzeciw słońca
w oślepłych oczach
treść niknąca...
na krańcach
miłość śmierć

Wiersze jako bulgot wrzącego kotła emocji rozpostarte na napiętej strunie pomiędzy miłością i życiem a śmiercią. Uroboros przychodzi na myśl – lecz bardziej chyba jako symbol rzeki opływającej Ziemię, nie mającej źródeł, ani ujścia, niż ów wąż pożerający samego siebie i odradzający się z siebie.

Wczytując się w wiersze, ale także w biografię Poświatowskiej, we wspomnienia o niej, przestaje mnie interesować jakieś „uniwersalne pojęcie miłości i śmierci” (jeżeli takie w ogóle istnieje). Dostrzegam jednak, i to bardzo wyraźnie, konkretną kobietę, która – chciałoby się brutalnie rzec – „zaprzedała duszę miłości”. Lub może jedynie poddała się jej silnemu nurtowi. Ona kochała miłość, kochała życie. Życie miłością. Może także i ona się spieszyła, ale inaczej i do czego innego niż ci jej „głupcy”. Spieszyła się, aby zdążyć jak najwięcej z daru życia wchłonąć, zanim to życie przykryje wieczna chmura nieistnienia. Była jak kwiat w momencie między rozkwitaniem a rozkwitem, bo rozkwit wiąże się z przekwitem, także z owocem, które jednak (przekwit i owoc) nie były jej dane, z czego doskonale zdawała sobie sprawę. Chciała zatrzymać czas, być TU I TERAZ, ponieważ JUTRO znaczyło dla niej KONIEC.

***kiedy umrę kochanie
kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym

czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny (…)
*
Ignacy Krasicki o spieszności w Panu Podstolim:
„Spieszność, mówił daley, rzadko kiedy na dobre wychodzi, a choć się zdaie przeciwność w sobie zawierać owa maxyma: Spiesz się powoli; dobrze iednak uważana, prawdziwą iest, i wielce zdatną Spieszyć się trzeba do tego, co czynić przynależy ale czynienie powinno bydz z uwagą а przeto bez porywczey nagłości. Człowiek zbytecznie zaprzątniony tém, co ma działać, chwyta się wielu sposobów, wszystkiemi razem chce dóyśdź do zamierzonego celu, a przeto nie dawszy sobie dosyć czasu do wybrania drogi nayprzyzwoitszey, im usilniey dóyśdź pragnie, tym bardzíey błądzi, i od zamierzonego celu oddala się. Wnidźmy w szczególne takowego działania okoliczności: rzadki się takowy podobno znajdzie, któryby albo własném doświadczeniem, albo patrząc na drugich, tey prawdy nie doznał.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz