Nie ufam systematykom i ustępuję
im z drogi.
Pożądanie systemu jest brakiem rzetelności.
Pożądanie systemu jest brakiem rzetelności.
Fryderyk
Nietzsche, Aforyzmy (49)
Wstyd mi duszę poczerwienił. W
najgłębszy zakątek czmychnąć chciała jak mysz do dziury, ale to przecież ona
sama takim zakątkiem jest – nijak kryjówki żadnej nie wypatrzy. Bo znowu z
Papkinem to „mówienie prozą” mi się skojarzyło! Gdzie Rzym, gdzie Krym?!
A przecież to żaden Fredro i jego
Papkin, lecz Molière’a „Mieszczanin szlachcicem”, zaś ten zachwycony odkryciem,
że prozą mówi, to PAN JOURDAIN.
„Daję słowo, zatem ja już przeszło czterdzieści lat
mówię prozą, nie mając o tym żywnego pojęcia!”
Może gdzieś przeczytałem, albo
ot, wydumałem – nie pamiętam, wszak dzionek ma się ku końcowi, to zaś zapewne
rankiem było. Może nawet dzień wcześniej. Ale chyba jednak gdzieś na jakąś
sentencję musiałem się natknąć. Chodzi o zbieranie, może raczej o chwytanie,
różnego rodzaju informacji – latami, dziesiątkami lat, można by rzec, że od
zawsze. Niby to pod kątem jakiejś konkretnej tematyki – od dzieciństwa poprzez
młodzieńczość aż po jesień życia, nawet po tego życia kres. Lecz zamiast
zacieśniania się kręgu poszukiwań i zbliżania się do chociażby prób odpowiedzi
na stawiane sobie pytania, dzieje się wręcz odwrotnie. Przybywa informacji,
przede wszystkim zaś tabuny myśli rozpierzchają się aż za horyzont – umysł pęka
w szwach. Ale – na szczęście – następuje w którymś momencie katartyczne
olśnienie: nie zamkniesz, nie skujesz kajdanami formułek i definicji czegoś
nieskończonego, całości, która jest nieskończona. I tak krok po kroku, opisu
których sobie oszczędzę, doszedłem do sformułowania „całościowanie
nieskończoności”. Natychmiast zerkam do internetowej ściągi, gdyż nie ufam
zanadto moim słowotworom, także
sensom nadawanym wedle mojej logiki słowom funkcjonującym w obiegu, w
szczególności w nauce.
„Holizm (od gr. holos – całość) –
pogląd (przeciwstawny redukcjonizmowi), według którego wszelkie zjawiska tworzą
układy całościowe, podlegające swoistym prawidłowościom, których nie można
wywnioskować na podstawie wiedzy o prawidłowościach rządzących ich składnikami.”
I natychmiast przedkrzyk pręży się do zadufałego
okrzyku, że – w stylu tego mieszczanina – nie wiedząc o tym, wpadłem sam z
siebie na trop holizmu, a że to termin filozoficzny jest, ochami i achami
zamierzałem mą próżność pogłaskać. Zaraz jednak – pomny wielu doświadczeń,
osobistych – ściągam cugle euforii, gdyż na pojęciach naukowych, jedynie
zasłyszanych, może laik przejechać się jak dłoń tonącego po brzytwie. Bo cóż
oznacza w definicji „układ całościowy”? Czy znaczy to, że jego granice zostały
wyznaczone? Przez kogo? Na bazie jakiej filozofii? Jednak wbrew rozsądkowi, czyli
spokój sobie mącąc, wertuję ściągę dalej:
„Medycyna holistyczna to termin
określający podejście do uzdrowienia pacjenta i jego życia w wymiarze
fizycznym, emocjonalnym, mentalnym i duchowym.”
Zgoda – bo cóż innego mogę rzec.
Ale czy jest ten pacjent „układem całościowym”, czy może jest częścią jakiegoś
kolejnego „układu całościowego”? Emocjonalność, mentalność, duchowość – skąd
one, z jakim nadrzędnym „układem całościowym” są związane?
*
NAD BRAMĄ MEGO DOMU
Dom na
mieszkanie własny mam,
W niczym nie
biegłem w cudzy ślad,
‑ Każdego
mistrza-m wyśmiał rad,
Który nie wyśmiał siebie sam.
Fryderyk Nietzsche, Aforyzmy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz