Doświadczenie to imię,
jakie ludzie nadają swym błędom.
jakie ludzie nadają swym błędom.
Oscar Wilde
Czy bywa tak, że im więcej doświadczamy, tym potem już mniej
doświadczamy, że efektem doświadczenia bywa coraz częściej mniejsza chęć
do nowego doświadczania?
Doświadczenie (osobiste) – sprzyja poszerzaniu naszych
horyzontów, czy ich ograniczaniu? Kiedy można mówić o poszerzaniu, a kiedy o
ograniczaniu? Jaki może być bilans strat i zysków, gdy na szalę rozmyślań
położymy te dwa przypadki? Czy doświadczenie to suma śladów odciśniętych w
naszej życiowej wędrówce, czy raczej podstawa pewnej „jakości”, która określa
kierunek tej marszruty? Czy doświadczenie może stać się klapkami na oczach? Czy
wygodniej jest w klapkach, czy na boso? W jakim stopniu buty wpływają na
sposób chodzenia, a w jakim sposób chodzenia na formę (de-formę) butów
(albo stóp)? Czy doświadczenie uczy życia, czy też uczy nas doświadczać życie?
Obuwani bywamy doświadczeniem, aby bywać, czy wyglądać? Wygląda z nas coś, czy
wyglądamy na coś czegoś wypatrując?
Czy można
przyrównywać w jakimś stopniu rutynę do instynktu zwierząt? Może jako
mechanizmy, automatyzmy, jednak rutyna zgubna może być, instynkt raczej nie.
Józef Tischner, Myślenie według wartości:
Często trzeba nam odrzucić utrwalone zwyczajami słowa,
zrewidować podstawowe pojęcia, przetasować doświadczenia, postawić znaki
zapytania tam, gdzie zdrowy rozsądek nie widzi żadnych problemów. Tutaj mają
swoje źródło wielorakie „ekstrawagancje” językowe, od których roi się niekiedy
u filozofów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz