wtorek, 26 lutego 2019

Moje marzenia wicher goni


Nitki-myśli poplątane gonią do lasu, do Robinsona Cruzoe, do bezludnej wyspy Robinsona, do starej kopalni i Zorby. „Życie bez zasad” Henry’ego Davida Thoreau nad jeziorem Walden, czyli życie w lesie i nie tylko, bo w innym lesie, bo inaczej także, a jakżeby nie inaczej.

Polana w promieniach wschodzącego słońca z chatyną opierającą się plecami o brzozowe obrzeża boru sosnowego. Poranne mgiełki i zapach parującej przyrody. Przeciągający się ziewający pies, rżenie konia w pobliżu chaty. No i szemranie strumyka. I śpiew ptaków. Kamyczki, strzępki gałązek, wilgotna trawa głaszczą stopy, głaszczą wnętrzności dziko je łaskocząc aż do głowy. Nogi niosą plącząc się z łapami psiaka.

Trawa dookoła ciała, we włosach, na twarzy. Cali w trawie. „Cała w trawie” Dżemu. Cali w trawie my. Rżenie konia. Kot powracający z jemu tylko wiadomych ścieżek.
*
Gorący kubek na śniadanie w betonowym domu w betonowych ścianach. „Angie” Stonesów. Smutek, ale i nadzieja. I wiara.
*
Śpiew strumyka ciągły i niejednostajny. Zimno-radosne dreszcze od stóp do głowy, radosne szczeki psiaka, podejrzliwy kociak ponad wszystkim, brykający koń na wybiegu.

Gonitwa myśli. Pędzą nieposkromione w zapach lasu, w miękkie ścieżynki igliwiowe. Przez powalony pień. Wdechy, wydechy. Wdychanie siarczyste. Wywalone języki. Ukojenie.
*
Betony. Ludzie z ludźmi, ludzie z psami na wybiegach. Cienie kroczące nakazanymi ścieżkami, w nakazanym czasie, w wyznaczonych kierunkach. Opętani i skrępowani czasem wyznaczającym porcjowane pory snu i jawy, porcjowane marzenia przepędzane rytmicznym, niczym wicher, upływem czasu. Mrówki, mrowisko, mrowienie wyszczerbiające myśli-nitki nie tylko te wymyślone najdziksze, chociaż przede wszystkim te właśnie.

    Wicher goni myśli, dogonić ich nie może. Nie dokądś, lecz za czymś goni, znaczy: za myślami. Nie pogania, lecz doganiać je chce, czyli zbliżyć się. Ale myśli najszybsze – wyprzedzają czas. Owo „TAM TO” gdzieś dalekie, odległe, nieistniejące staje się, żyje, jest PONAD żywym mrowiskiem, prawdziwym, smutnym. Jest w nim, ale jednocześnie poza nim, jak tutaj jest teraz to, czego nie ma rzeczywiście, ale w marzeniach tak.
24 listopada 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz