Różne określenia
przylgnęły do gatunku homo jako
przecież wyjątkowej istoty żywej. Określamy się mianem istot rozumnych,
myślących, twórczych, bawiących się, pracujących, politykujących itd. W sumie
wiemy z grubsza JACY jesteśmy, można jednak sobie pospekulować (jako istota
spekulująca np.) w sensie nie tyle DLACZEGO? lecz PO CO?, czyli jakie w naszych
działaniach są ukryte cele?
Człowiek jako istota polująca. Czy zbliża nas takie
określenie do gatunków zwierzęcych, których życie polega na ciągłym polowaniu
lub na ucieczce przed myśliwymi (drapieżcami)? A może za pomocą słowa polujący nie za bardzo można oddać sens
i treść ludzkich poczynań?
Z książki Kazimierza
Obuchowskiego W poszukiwaniu właściwości
człowieka:
Po badaniach zoopsychologów i zoosocjologów (Tinbergena,
Lorenza) wiemy już, że świat zwierząt to nie jest wyłącznie bezwzględna walka o
byt indywidualny i gatunkowy. W świecie tym żądzą złożone reguły społecznego
współżycia, a system rytuałów, tabu i ról społecznych jest, być może, ściślej
przestrzegany niż w społeczeństwie ludzkim.
Spotkać się można z
przyrównywaniem życia ludzkiego do teatru, targowiska, można w tym tonie
przyrównać je również do aukcji. Jednak tego typu określenia niezbyt dokładnie
mogą oddać sens naszych poczynań. Dlatego coś w sensie polowania chyba w miarę trafnie nas dookreśla. Wszelkie stosowane
przez nas na co dzień strategie, podchody, kunktatorstwa, taktyki mające na
celu wyprowadzenie kogoś w pole, czy też zdobycie kogoś w jakiś sposób, podejście go – wszystkie tego typu zabiegi
podobne są do polowania. Bo gra lub zabawa to byłoby za mało powiedziane,
ponieważ zdobywamy kogoś, albo oddajemy się w niewolę często na całe życie, czy
też na dłuższy okres tego życia. Może słowo pojmowanie,
czyli człowiek pojmujący byłoby
odpowiedniejsze od słów polowanie, polujący? Nawet oddając się w niewolę
też coś możemy osiągnąć... Może człowiek jako istota osiągająca, panująca? –
poprzez pojmowanie innych (w sensie w niewolę – pojąć za żonę i za męża też by
tu pasowało). Może także np. pojmujący (zdobywający) ale jednocześnie nie
pojmujący (nie rozumiejący), dlaczego kogoś lub coś pojmuje w posiadanie.
Inne niż zwierzęce są te
nasze polowania. Zwierzęta polują, dopadają, zżerają – korzyść wiadoma. A te
ludzkie polowanka na kogoś...? – na przykład kobieta na mężczyznę poluje: on
wie o tym lub nie wie, może wyczuwa, ale wreszcie wiedzieć będzie, jeśli nie jołop, że to on upolowany został,
chociaż i on jednocześnie jakąś tam korzyść z tego upolowania miał (chociażby
to, że np. ktoś go upolować chciał). Rzec by się chciało: wilk syty i owca cała
– czyli na pozór tak właśnie. Ale kto jest tutaj górą? Oczywiście od celu to
zależy, jaki sobie myśliwa (od:
myśliwy) założyła. Cel, jak wiadomo, uświęca środki, ale jednak... jednak
przede wszystkim z tymi (ogólnie nazywając) potrzebami
też związek ścisły ma (ten cel). Jeżeli na zasadzie jednorazowego posiłku to
było – zgoda. Niech to chuć się nazywa, albo złość, albo zemsta – czyli coś na
chwilę, wtedy zbędne są pytania zagłębiające się w czyn, w jego źródła... po
prostu nieważne. Jeśli jednak chcemy upolować, aby mieć, czyli chcemy kogoś
zdobyć – co wtedy? Do zagrody, do klatki zdobycz wpędzamy, pilnujemy jej, obawy
się pojawiają: czy dobrowolnie zdobycz w klatce siedzi, czy też przy lada
okazji pędem przed siebie by się puściła.
W książce Sofiści (z serii Myśli i Ludzie):
Zerknąłem do Platona, do
jego tekstu, w którym przedstawił swoje poszukiwania dotyczące treści pojęcia sofista. Jest i o polowaniu – istnieje
polowanie na ludzi (czyli ludzi na ludzi). Łowy w wykonaniu zakochanych... w
łowach tych osoby upolowane dostają w dodatku prezenty.
24 lutego 2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz