Podtytuł: Dziurawe
skarpetki po spacerze w nowych butach.
Po chwili zastanowienia bez
mrugnięcia okiem skarpetki dziurawe wyrzuciłem... no, niezupełnie. Już nad
woreczkiem do śmieci je trzymałem, ale że wreszcie do małych porządków się
zabrałem, tzn. kilka papierków do kosza wyrzuciłem, pomyślałem, że zanim
skarpetki wyrzucę, to wykorzystam je jako ściereczkę do kurzu, bo i na
parapecie chcę nieco sprzątnąć. A więc zamiary mam ambitne, bo i półeczkę i
parapet, do którego ta półeczka przylega, chcę ładnymi zrobić.
Do tyłu, czyli
twarzą na pokój się nie odwracam, bo wtedy chęć do porządkowania mi odchodzi,
gdyż nie mam pojęcia, od czego zacząć.
Czyli plecami do pokoju się odwracam,
nawet - dosadniej, ale i delikatnie mówiąc - tyłkiem.
Dzisiaj cały happy jestem.
A dlatego
taki jestem, bo wolne mam! Wczoraj, w niedzielę, „służbę” miałem, więc ta
niedziela jest u mnie dzisiaj.
Tylko ryczące za oknem silniki samochodów przypominają,
że to nie niedziela. Ciszy za oknem mi brak. Psiakrew!
Temat mi chodzi na pisankę. Czyli
ten aktualny, ostatni, świeży. Prawie codziennie jakiś mam, ale umykają one
przez te cholerne wyjścia, no i teraz jeszcze piłeczka na pierwszym planie
jest. O wyzuwaniu, o wyzuciu się z uczuć myślałem. Tylko nie wiem, jaka to „-landia”
miałaby być, bo np. „szuflandia” łatwo daje się utworzyć, ale jak to, tę
„–landię”, z owym "wyzuciem" połączyć? Bo w sumie o remanent
uczuć idzie. I aby nie uogólniać, założyłem, że o moje uczucia idzie, żadne tam
filozofowanie, tzn. krok po kroku, jedno po drugim eliminuję je z mojego życia
emocjonalnego. Taki zabieg science fiction.
A wszystko po to, aby spokojne życie wieść.
Czyli wchodzę ci ja sobie do tej graciarni z uczuciami, emocjami, wspomnieniami, nostalgiami, pożądaniami... no, kurna, pełno tego, potykam się o te szpargały co pół kroku. Po remanencie "szpargalnia" lśni, jest cała pusta, pełna pustości. I to, ta pustka, to jestem ja po remanencie. Leżę wyzuty z wszystkiego, pobieram pokarm i napoje, leżę beznamiętnie, nawet na błękitne niebo za oknem nie spoglądam, bo żadnych uczuć we mnie nie wzbudza, podobnie z potokami, z lasem, z plażą - wszystko mam w d… Tym samym jestem już niczym jakiś mędrzec, pustelnik, albo jaki inny odludek.
A wszystko po to, aby spokojne życie wieść.
Czyli wchodzę ci ja sobie do tej graciarni z uczuciami, emocjami, wspomnieniami, nostalgiami, pożądaniami... no, kurna, pełno tego, potykam się o te szpargały co pół kroku. Po remanencie "szpargalnia" lśni, jest cała pusta, pełna pustości. I to, ta pustka, to jestem ja po remanencie. Leżę wyzuty z wszystkiego, pobieram pokarm i napoje, leżę beznamiętnie, nawet na błękitne niebo za oknem nie spoglądam, bo żadnych uczuć we mnie nie wzbudza, podobnie z potokami, z lasem, z plażą - wszystko mam w d… Tym samym jestem już niczym jakiś mędrzec, pustelnik, albo jaki inny odludek.
Żadne namiętności mną
nie miotają, żadne tęsknoty. Nic!
I jestem wolny.
Jak zdechły ptak!
Jak zdechły ptak!
(zdjęcie z Internetu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz