Nitki-myśli poplątane gonią do lasu, do Robinsona
Cruzoe, do bezludnej wyspy Robinsona, do starej kopalni i Zorby. „Życie bez
zasad” Henry’ego Davida Thoreau nad jeziorem Walden, czyli życie w lesie i nie
tylko, bo w innym lesie, bo inaczej także, a jakżeby nie inaczej.
Polana w promieniach wschodzącego słońca z chatyną
opierającą się plecami o brzozowe obrzeża boru sosnowego. Poranne mgiełki i
zapach parującej przyrody. Przeciągający się ziewający pies, rżenie konia w
pobliżu chaty. No i szemranie strumyka. I śpiew ptaków. Kamyczki, strzępki
gałązek, wilgotna trawa głaszczą stopy, głaszczą wnętrzności dziko je łaskocząc
aż do głowy. Nogi niosą plącząc się z łapami psiaka.
Trawa dookoła ciała, we włosach, na twarzy. Cali w trawie.
„Cała w trawie” Dżemu. Cali w trawie my. Rżenie konia. Kot powracający z jemu
tylko wiadomych ścieżek.
*
Gorący kubek na śniadanie w betonowym domu w
betonowych ścianach. „Angie” Stonesów. Smutek, ale i nadzieja. I wiara.
*
Śpiew strumyka ciągły i niejednostajny.
Zimno-radosne dreszcze od stóp do głowy, radosne szczeki psiaka, podejrzliwy
kociak ponad wszystkim, brykający koń na wybiegu.
Gonitwa myśli. Pędzą nieposkromione w zapach lasu,
w miękkie ścieżynki igliwiowe. Przez
powalony pień. Wdechy, wydechy. Wdychanie siarczyste. Wywalone języki.
Ukojenie.
*
Betony. Ludzie z ludźmi, ludzie z psami na
wybiegach. Cienie kroczące nakazanymi ścieżkami, w nakazanym czasie, w
wyznaczonych kierunkach. Opętani i skrępowani czasem wyznaczającym porcjowane
pory snu i jawy, porcjowane marzenia przepędzane rytmicznym, niczym wicher,
upływem czasu. Mrówki, mrowisko, mrowienie wyszczerbiające myśli-nitki nie
tylko te wymyślone najdziksze, chociaż przede wszystkim te właśnie.
Wicher goni myśli, dogonić ich
nie może. Nie dokądś, lecz za czymś goni, znaczy: za myślami. Nie pogania,
lecz doganiać je chce, czyli zbliżyć się. Ale myśli najszybsze – wyprzedzają
czas. Owo „TAM TO” gdzieś dalekie, odległe, nieistniejące staje się, żyje, jest
PONAD żywym mrowiskiem, prawdziwym, smutnym. Jest w nim, ale jednocześnie poza
nim, jak tutaj jest teraz to, czego nie ma rzeczywiście, ale w marzeniach tak.
24
listopada 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz