
Ale to nie wszystko, i nawet nie
to jest najważniejsze – jeśli w ogóle ten wątek coś wspólnego z ważnością ma.
Można by zaraz spytać, co w życiu ważne jest? Owszem, pytać sobie można i zarazem
biedy sobie ponapytywać, tzn. jej sobie
napytać. Kiedy takie pytania się pojawiają? Tego pytania jeszcze sobie
dotychczas tak konkretnie nie stawiałem. Czy dziecko, np. 4-5-letnie, jest w
stanie o takim pytaniu pomyśleć? Raczej czuje, co dla niego jest ważne, ale nie
jest to w jego naturze, tzn. będąc na etapie dziecka człowiek jest po zupełnie
innej stronie życia. Padać mogą pytania typu dlaczego słońce świeci? dlaczego
koń nazywa się koń, a nie np. krowa? Chciałoby się rzec „podejście do życia”,
ale przecież u dziecka o żadnym „podejściu” mowy być nie może, a przynajmniej w
takim znaczeniu tego słowa, w jakim ja teraz do niego podchodzę. Podchodzić znaczy
w tej chwili dla mnie coś w sensie podchodzenie zwierza na polowaniu, zalotnych
podchodów do dziewczyny, czy podchodzenia wroga. Teraz widzę, że te trzy sytuacje
(zwierz, dziewczyna, wróg) same, czyli jakby we mnie nieświadomie lub
podświadomie obok siebie się wyłoniły. Gdybym był dziewczyną, to użyłbym słowa
„chłopak”, czyli większego znaczenia nie ma, czy chodzi teraz o świat widziany
przez pryzmat konkretnej płci. I niech nawet mózgi obu płci poważnie się
różnią, to jednak pewne strategie życia zostały wypracowane zanim jeszcze
człowiek zaczął potrafić robić użytek z myślenia. Bo wbrew pozorom zwierza w
nas jeszcze pełno – raz jako ofiary, raz jako myśliwego, i nieważne jest także
to, czy jakąś gnidę, hienę czy świnię dla przykładu weźmiemy, bo przecież w
ramach danego gatunku różne charakterki się spotyka, spotyka się nawet
pomieszanie gatunków jak w przypadku wilka w owczej skórze, lub słodkiego
baranka, ale częściej owieczki, z czarcimi rożkami.
Atmosfera gęstnieje, ale zawsze
tak bywa, gdy pod pokłady skóry, a pod nią w kolekcję różnych przebrań i masek
zapragnie człek się wcisnąć, aby z bliska temu niewidzialnemu jarmarkowi
emocji, uczuć i konglomeratowi instynktów się przyjrzeć. Można się poparzyć, co
rusz w coś niemiłego wdepnąć, a nawet po uszy w g….. się wytarzać. I to – o
zgrozo! – na własne życzenie. Natychmiast pojawia się ponownie pytanie o to, co
w życiu jest ważne. Patrząc teraz na to dziwne pytanie zastanawiam się, czy
zadawanie tego typu pytań jest ważne, czy w ogóle jest szansa, aby na nie
odpowiedzieć. Sama odpowiedź w stylu „jest ważne” jest wprawdzie konkretną i
jednoznaczną odpowiedzią, w dodatku nic nie mówiącą, ale to wina tego, który
tak właśnie owo pytanie postawił. A więc automatycznie natychmiast zjawia się i
inna możliwość odpowiedzi, czyli że „nie jest ważne”. Aby nie zagubić się w
podmiocie tych pytań (w podmiocie gramatycznym) przypomnę sobie… tak, o ważność
lub nieważność zadawania takiego pytania szło, czyli czy ważne jest pytanie o
ważność życia. Kolejna ewentualność się pojawia: niepoważne jest udzielanie
odpowiedzi na małoważne pytania. Tu jednak znowu pojawia się zgrzyt z powodu
sęka pogrzebanego, bo pies w tym, czy jabłko daleko czy blisko od jabłoni pada,
czyli czy myśl córką umysłu jest czy bezmyślności. Jakiś śmieszek w TV o to
jabłko zahaczył, tzn. bardzo się dziwił, że poza Newtonem, czyli także przed
nim i po nim mało kto widział i widuje spadające jabłko. Może jest to tak jak w
przypadku Orłów Górskiego, a także w przypadku innych nadzwyczajnych
przypadków, że w tym samym czasie i miejscu muszą nałożyć się ważne okoliczności. A ważne będą dopiero wtedy, gdy się nałożą, bo w przeciwnym razie,
czyli nie nakładając się na siebie, nie zbiegając się ze sobą, statusu ważności
nie uzyskają, czyli będą, ale w sumie to jakby ich nie było. No i zjawia się
wreszcie pytanie zasadnicze, którego zadać nie zdążyłem, bo na chwilę umknęło,
które jednak niewidzialną osnową tutaj było: czy (po)ważne jest, aby wobec
życia, wobec toczących się wokół przypadków, a głównie wobec siebie samego, ciągle
poważnym być? Odpowiedź mam tylko jedną: ważna jest ta gimnastyka umysłu w
myśl powiedzenia: im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi w boju. Bo na
cóż zdadzą się nam nasze bojowniczki szare komórki, gdy zaśniedziałe i niemrawe
z rzeczywiście ważnym dylematem życiowym w szranki będą musiały stanąć?
6 maja 2014