![]() |
zdjęcie z Internetu |
Samo słowo
„jednogłośnie” raczej niechlubną tradycję przypomina. Hasła, slogany…
Taki na
przykład plakat przedwyborczy, ale już z teraźniejszości, ze zdjęciem panienki-kandydatki
i z hasłem: Żadne hasło nie zastąpi
silnej gospodarki – hasło negujące hasło.
Albo jakiś mędrzec przestrzega
przed uznawaniem różnorodnych autorytetów. – Krytycznie wobec autorytetów! –
poucza, radzi, jedyny w tym momencie autorytet.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Według
definicji w słowniku (http://sjp.pwn.pl) literatura
to:
1. «powieści, dramaty, wiersze itp. mające wartość artystyczną»,
2. «książki i
artykuły z zakresu jakiejś nauki, specjalności»,
natomiast
grafomania to:
1. «pisanie utworów
literackich przez osoby pozbawione talentu»
2. «bezwartościowe
utwory literackie»
Tak więc niniejsze pisanki nie mają nic wspólnego z literaturą, nie pretendują do
miana utworów literackich, nie można ich zatem zaliczyć do grafomanii. Są zwyczajnie,
najzwyczajniej czymś innym niż literatura. Oczywiście, w jakąś formę jest takie
pisankowanie przyobleczone, ale chyba jedynie w takim stopniu, w jakim, na
przykład, spontanicznie wykrzykiwane słowa stanowią formę wyrażania emocji.
Charlie Chaplin, gdy dźwięk do filmu wkroczył, wyrazić się miał mniej więcej w
ten sposób, że film umrze, ponieważ głos wypierać zacznie mowę ciała, która tym
samym zejdzie na plan dalszy, która przez słowo zostanie wyparta.
A teatr? W teatrze słowo samo w sobie jest mało warte,
a źle wydeklamowane jedynie spalić
daną rolę może – także sztukę całą zarazem, także „deklamacza”. Ale taki np.
teatr?: w zamiarze reżysera aktorzy deklamują, palą role – istna akademia
uroczysta się z tego robi, jak onegdaj, gdy uczniowie w szkołach podczas ważnej rocznicowej akademii wiersze
podniośle recytowali. Lecz przebiegły reżyser wie, co robi, co zamierza –
aktorzy także to wiedzą, bo jakżeby inaczej. Tak więc gra brać aktorska jak
powyżej, czyli dobrze gra źle graną sztukę. Publika – czy tego chce czy nie – brawa
bije, bo czymże byłby teatr bez oklasków. Spektakl trwa, aktorzy zmysły
wytężają, nastroje widzów odczytują. I oczekują reakcji widzów, ale jedynej w
takim przypadku możliwej, czyli dezaprobaty, nawet gwizdów... A niech tam! –
nawet rzucania garderobą w aktorów, nawet fotelami. A wtedy brać aktorska brawa
publiczności bije w nagrodę, że ta na kiczu się poznała. Jeżeli jednak się nie
poznała... no to teraz dostanie się jej od graczy, teraz posypią się na nią
gromy ze sceny, kawałki dekoracji, eksponaty, a wszystko to za to, że
przyzwolenie na marnotę okazuje.
*
Te tutaj teksty nie są
literaturą – nawet z zamierzenia nią nie są. Są one czymś w rodzaju... w
rodzaju – bo słowa jedynie właściwego
na ich określenie brak... są czymś w rodzaju zapisków, notek... Ale to też nie
tak, czyli to też niewłaściwe słowa są. Słowo spiski się narzuca, ale także nie o spisywanie chodzi, a już na
pewno nie o spiskowanie. Bardziej może właśnie "pisanki" pasują, niczym takie
wielkanocne, ale nieskażone wzorcami, stylami, szablonami i tym podobnymi także
nie. Przynajmniej w zamierzeniu o takie odwzorowywane pisankowanie nie chodzi.
Jak uciec od formy
wyrażania siebie w formie przekazu słownego, czy pisanego? Nie wyrażać wcale?
Zgoda, owo niewyrażanie także byłoby jakąś formą, wszak nicniemówienie,
niereagowanie – jak w przypadku wspomnianych widzów – także wyrażać coś może. Zamknięte usta nie zawsze świadczą o braku
racji, jak ktoś kiedyś rzekł, ale – z drugiej strony – także o żadnej racji
świadczyć takie usta mogą. Nie muszą jednakże świadczyć ani o jednym, ani o
drugim – mogą o czymkolwiek innym, jeśli w ogóle coś znaczyć muszą.
W pisankach tych
jednakże nie o racje chodzi.
16 października 2004
p.s. (09.10.2015)
Skandal w teatrze:
https://www.youtube.com/watch?v=Y_WAa9FKFpQ